poniedziałek, 24 grudnia 2012

Święta! Święta!!!

Kochani,

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wam wszystkim spokojnych, ciepłych dni spędzonych w gronie najbliższych; szampańskiego sylwestra
oraz fanastycznego Nowego Roku 2013!!!


niedziela, 25 listopada 2012

I znów troszkę testowałyśmy :)

Zapraszam serdecznie do przejrzenia opinii o klockach Qurcetti, które Dziewczynki testowały w ostatnim czasie:


Pozdrawiam serdecznie :)

poniedziałek, 22 października 2012

Obiecane

W końcu udało nam się przeglądnąć zdjęcia urodzinowe i tym samym zamieszczam je poniżej.

Dmuchamy świeczki - pierwsza Iga - Bliźnię Numer 1:


I Kaja - Bliźnię Numer 2 - w obu przypadkach nie obyło się oczywiście bez pomocy:


Były wielkie balony:



Torcik smakował:




Potem zabawa:


I trzeba było sprawdzać, co dzieje się w kuchni:


Popróbować to, co leżało na ziemi:



Przyszedł również czas na odpoczynek:


I na popisy:


Ale, wiecie co. Fajnie było:


Pozdrawiam

piątek, 19 października 2012

Szkodniki

Dzisiejszy poranek pokazał mi jednoznacznie jak moje Dziewczątka już są "dorosłe" i jak bardzo dobrze mają świadomość zakazów i czynności, których wykonywać nie mogą, gdy tylko jesteśmy w pobliżu.
Zacznę wszystko od początku.
Kaja zaczęła przesypiać całe noce, nadrabia za to brak nocnych pobudek baaardzo wczesnym wstawaniem, co za tym idzie budzeniem wszystkich o tej samej porze. Czasem próbuję jeszcze trochę pospać i skorzystać z okazji gdy Potworki się bawią i zajmują sobą i do tej pory nie było to problemem, aż do dziś...
Więc, dzisiejszy dzień rozpoczął się dla nas o 5.30 - tak to jest środek nocy!
Po przebudzeniu 'wypuściłam' rządne przestrzeni Dzieciaki z sypialni i jeszcze trochę przysnęłam. Obudził mnie krzyk Dominika, spowodowany jak się później okazało żelatyną rozsypaną w całej kuchni. Dziewczynki wykorzystały moment naszej nieuwagi i otwarły szufladę z przyprawami, najbliżej i w ich zasięgu była żelatyna, więc zabawa okazała się przednia. Sprzątnęliśmy klejącą warstwę z podłogi, odżelatyniliśmy Potwory i już wydawało się, że na dziś koniec przygód, więc jak tylko zostałam z nimi sama  jeszcze się na chwilkę położyłam, ale tym razem - przezornie, w salonie. Obudziła mnie Kaja, podsuwając mi pod twarz opakowanie makaronu, do którego nie mogła się dobrać samodzielnie. Liczyła na moją pomoc w tej kwestii. Fakt Dziewczęcia trzymającego opakowanie makaronu od razu wzbudził we mnie zainteresowanie i zerwałam się na równe nogi biegnąc do kuchni... Co tam zobaczyłam? Szkodniki ewidentnie chciały sobie zrobić śniadanie - makarony, kasza, ryż, mąka (na szczęście w torebce) były wszędzie, tylko nie na swoim miejscu.  W pustej szufladzie, która do tej pory była pełna powyższych artykułów spożywczych służyła teraz Idze za super wygodny fotel...
Kompletnie nie wiem czemu, ale jakoś już się nie odważyłam przymknąć oczu ani na chwilę tego poranka.
I jak te Stwory Potwory można nazywać inaczej niż Szkodniki? No jak???
Pozdrawiam

niedziela, 23 września 2012

Organizacja


Wiem, że dawno nie pisałam, i że obiecałam wstawić zdjęcia z urodzin, ale musi jeszcze trochę czasu minąć, żebym się zorganizowała na tyle, żeby mieć czas na częste pisanie i uaktualnianie bloga choć raz w tygodniu. Proszę więc o jeszcze trochę cierpliwości i o wiarę, że kiedyś taki czas nastąpi.
Póki co próbujemy się wszyscy odnaleźć w nowej codzienności. Ja staram się wszystko ogarnąć i przygotować niani przed wyjściem do pracy, żeby mogła spokojnie zajmować się Potworkami bez myślenia o dodatkowych obowiązkach. Dziewczynki powoli przyzwyczajają się do nowej cioci i do faktu braku mamy 24 godziny na dobę.
Kaja początkowo, a raczej przez pierwsze półtora miesiąca rozłąkę przeżywała bardzo ciężko. Nie chciała zasypiać w dzień, bo bała się, że gdy wstanie, mnie już nie będzie. W nocy budziła się z wrzaskiem i zasypiała tylko ze mną w łóżku, co chwile sprawdzając, czy jestem. Efektem było niewysypianie się wszystkich w domu i ogólne totalne zmęczenie i wyczerpanie. Kiedy przychodziłam z pracy po porannej zmianie Kaja wieszała się na mnie i nie schodziła z rąk ani na chwilę. Chodziła ze mną wszędzie, a gdy tylko zniknęłam z jej pola widzenia choć na chwilkę spazmatycznie wrzeszczała. Na szczęście kiedy mnie nie było takie zachowanie również znikało, więc niania czy tata mogli się nimi normalnie zajmować. Po prawie dwóch miesiącach mojej pracy Kaja zaczęła normalnie funkcjonować i śpi w swoim łóżeczku jak do tej pory. Mam nadzieję, że najgorsze już za nami.
Iga jak to Iga - spokojnie, bez stresu. Zaklimatyzowała się w nowej sytuacji z dnia na dzień. Cieszy się kiedy wracam z pracy, ale na chwilkę przychodzi się przytulić i wraca do zabawy bez większych kombinacji. W nocy normalnie śpi, oczywiście nadal budząc się głodna choć raz, tak samo zresztą jak Siostra...
Dziewczynki chodzą już bardzo ładnie, mają za sobą nawet pierwsze nożne spacery i zabawę w piaskownicy, więc robią się z nich prawdziwe dzieciaki, a przemija okres niemowlęcy. Obawialiśmy się faktu założenia im butów gdyż do tej pory taka część garderoby nie była przez nie używana. W domu chodzą boso, gdy jeździliśmy na wieś siedziały w basenie, albo chodziły po trawie również na bosaka. Założenie im butów wiązało się z kilkusekundową operacją ich zdjęcia, więc raczej rzadko je zakładaliśmy. Wbrew wszystkim przesłankom Dziewczątka nagle wykazały wielką chęć chodzenia w butach i przynoszą je nam do zakładania nawet w domu. Chodzą w nich tak i z powrotem dumne jakby co najmniej miały korony na głowach. Problem butowy rozwiązał się więc sam :)
Przyszła teraz kolej na czapki i tutaj niestety nie będzie chyba tak łatwo. Mimo, że w domu Dziewczynki bardzo się cieszą i uważają za wspaniałą zabawę zakładanie czapki i chodzenie w niej to na spacerze nie podoba im się to już kompletnie. Póki co tylko jeden dzień był taki rzeczywiście zimny i wymagający czapki, ale obie cierpliwie za każdym razem kiedy czapkę założyliśmy ją zdejmowały, więc chyba trochę pracy i walki w wypracowaniu kompromisu w tej kwestii nas czeka.

Ponieważ po malutku już się odnajduję i organizuję, postaram się zacząć pisać choć raz w tygodniu i obiecuję odpisać na zaległe maile jak najszybciej (wiem, wiem, że niektóre są już baaaardzo stare ;))

Pozdrawiam

piątek, 7 września 2012

piątek, 17 sierpnia 2012

1 Urodzinki

Jak obiecałam i ciągle przesuwałam i odwlekałam, w końcu troszkę o pierwszych Dziewczynkowych urodzinkach opowiem.
A więc - imprezka odbyła się 28 lipca w domku w górach na świeżym powietrzu przy pięknej pogodzie. Były baloniki, torciki (oczywiście dwa), świeczki dmuchane odpowiednio - najpierw Iga, jako że starsza siostra, potem Kaja.
Ale od początku. Całą urodzinową wyprawę rozpoczęliśmy już w piątek bo do domu trzeba było dojechać, rozpakować się, zaklimatyzować itd. 50km od domu uświadomiłam sobie, że nie zabraliśmy najważniejszego - przygotowanych, wyczekanych, wybranych - Księżniczkowych sukienek... Jako, że już nie było ani czasu ani sił wracać pogodziliśmy się z myślą, iż Dziewczynki pierwsze urodzinki obchodzić będą w sukienkach, które tamtego dnia miały na sobie... W dniu urodzin przed samym przyjęciem okazało się jednak, że ciocia R. i wujek M. jako prezent urodzinowy kupili Dziewczątkom - nie uwierzycie - przepiękne Księżniczkowe sukienki :):):) I tym oto sposobem uratowali nas całkowicie nieświadomie przed ubraniem Dziewczynek w 'codzienne' stroje.
Ciocia D. popisała się natomiast wyśmienitymi lekkimi, kolorowymi torcikami, a Dziadziu J. uraczył gości smakowitym grillem. I tak z pomocą gości urodzinki wypadły genialnie, za co wszystkim zainteresowanym jeszcze raz na forum serdecznie dziękujemy.
Dziewczynki zaraz po popołudniowej drzemce przebrane w nowe sukieneczki i buciki (które oczywiście utrzymały się na stopach kilka minut) zobaczyły wszystkich przybyłych gości i 'otrzymały' do dmuchania świeczki na torcikach. Nie trzeba chyba dodawać, że mimo mojej ciężkiej pracy nad nauką dmuchania, które już całkiem nienajgorzej im wychodziło nawet się nie pofatygowały, żeby spróbować świeczki zdmuchnąć i musieliśmy to zrobić za nie... Po części oficjalnej solenizantki wraz ze wszystkimi zebranymi po kawałeczku torcików spróbowały, a że były tak smakowite nie chciały przestać ich pałaszować.
Przyszedł czas na zabawę i... prezenty :) Sam już fakt ilości zebranych osób i możliwość swobodnego poruszania się po trawie, a także zainteresowanie skupione na nich dały im pełnię szczęścia, ale oczywiście prezenty również wzbudziły niemałe zainteresowanie. Największym zdecydowanie cieszyły się klocki, które ktoś budował, składał, a one mogły to bez problemu w szybkim tempie rozwalić. Tak jest z resztą do dzisiaj.
Po całej imprezce Dziewczynki padły jak muchy, a następnego dnia nie wychodziły z basenu wypełnionego balonami :)
Zdjęcia obiecane będą, ale w osobnym poście, jak tylko tata mi je dostarczy :)

Pozdrawiam


czwartek, 9 sierpnia 2012

Zmiany zmiany zmiany

Od 1 sierpnia wróciłam do pracy.
To jest właśnie przyczyna mojej długiej nieobecności na blogu, ale mam nadzieję, że pomalutku się odnajdziemy, poukładamy i szybko wszystko wróci do normy.
Dziewczynki na razie siedzą z tatą, a od września w naszym domu pojawi się niania - Kasia :)
Na szczęście udało nam się ją znaleźć i mam nadzieję, że pozostanie z nami na długo. Od przyszłego tygodnia rozpoczynamy wstępne zapoznanie i będziemy ją wdrażać w nasze życie, żeby od września spokojnie i bez stresu wszystkich zainteresowanych, mogła już zajmowac się Dziewczątkami sama.
O zdjęciach z urodzin pamiętam i  obiecuję je wstawić, a całą imprezkę opisać ze szczegółami, ale jeszcze potrzebuję na to trochę czasu. Póki co niewiele jestem w domu i nie za bardzo mam czas na pisanie.
Dziewczynki z tatą radzą sobie świetnie, więc mogę spokojnie i bez niepotrzebnych nerwów przyzwyczajać się pomału do nowego trybu życia i nowych obowiązków.

Pozdrawiam

poniedziałek, 30 lipca 2012

Testujemy

Jakiś czas temu Dziewczynki dostały od firmy Kimland zabawki - Oball do testowania. Piłeczki bardzo nam się wszystkim spodobały i tutaj możecie przeczytać mój komentarz do tej zabawki:

http://blog.kimland.pl/oball-miekka-pileczka-grzechotka-dla-malucha

Zapraszam was serdecznie do poczytania, jak i do odwiedzenia sklepu Kimland, który zdecydowanie polecam :)

Pozdrawiam

czwartek, 26 lipca 2012

Rok!!!

Nie wiem jak to możliwe. Kiedy? Już? Tak szybko? Wykazuję dziś wszystkie oznaki zdziwienia i na prawdę nie mogę kompletnie w to uwierzyć, ale minął okrągły, prawdziwy, pełny, 12 - miesięczny ROK!!! Dziewczynki, jak możecie się pewnie łatwo domyślić, zmieniły się diametralnie... Z malusieńkich, 2 kilogramowych okruszków, które strach było dotknąć, podnieść, przytulić nie pozostało nic...
Przypominam sobie teraz te pobudki co 3 godziny. Jakby obie miały zegarek w ręku - przebieranie, karmienie, przebieranie, karmienie, pozostały 2h snu i tak 24h na dobę... I te wszystkie ogromne ubranka, pampersy... Nic na nie nie pasowało, we wszystko wpadały. Wszystko się im naciągało, zawijało. Dziewczynki tylko jadły i spały. Długo nie próbowały nawet płakać, bo nie było powodu i nie umiały:




Iga - Bliźnię numer jeden urodziła się o 13.25 i ważyła 2680g przy 52cm długości:




Kaja - Bliźnię numer dwa, urodzona o 13.26, waga 2180g przy 50cm długości:




Iga waży teraz 10kg, Kaja 8.5kg. Śmieją się, gadają, bawią, całują, przytulają, chodzą, a nawet potrafią już się zbuntować i 'pyskować' na swój sposób.
Przez ten rok wszyscy zdążyliśmy nauczyć się siebie, odkryliśmy, że da się przeżyć z Bliźniakami samodzielnie i nie potrzeba babć i niań na co dzień... Ja poznałam najważniejszą zasadę życia z Bliźniaczkami - SYNCHRONIZACJA. I to chyba wystarczy przez pierwszy rok, to jedno słowo, jest najważniejsze i w pełni przekazuje wszystkie 'złote rady', które mam dla Bliźniaczych mam.




W sobotę Dziewczynki będą dmuchać swoje pierwsze świeczki na swoich pierwszych torcikach. Obiecuję przesłać kilka tych urodzinkowych zdjęć :)

Pozdrawiam

Wolność

Dziewczynki od jakiegoś czasu mogą zwiedzać całe mieszkanie. Zdemontowaliśmy zapory odgradzające i wydzielające ich teren od reszty domu i teraz chodzą wszędzie, włażą, otwierają, bałaganią itd. Największym zainteresowaniem cieszy się łazienka, jako, że po wejściu do niej światło 'wybiega' na zewnątrz przez wentylacyjne otwory w drzwiach. I tak właśnie wygląda korzystanie z łazienki w naszym domu w ostatnim czasie:



Jedzenie

A więc - jak to z tym jedzeniem u nas bywa? Bywa różnie... Dziewczynki nie specjalnie chcą jeść rzeczy inne niż mleko. Kiedy już zjedzą, czasami pełną miskę i wydaje mi się, że powinny mieć dość aż do wieczora, one po godzinie zaczynają wrzeszczeć głodne... i zjadają całą flachę. Jakiś czas temu udało się już je przestawić na jedzenie butli tylko 2 razy dziennie, ale te czasy szybko minęły i Dziewczątka znów wolą mleczko...
Ale nie o tym dziś chciałam i nie karmienie ich jest tutaj tematem głównym, a fakt wczorajszego jedzenia samodzielnego!!!
No więc, Dziewczątka marudziły przy jedzeniu zupki, więc dostały miseczki i łyżeczki do samodzielnego jedzenia :) Efekt możecie zobaczyć poniżej:

Kaja radziła sobie nawet dwiema łyżeczkami:



Iga czasami trafiała do buzi:



I zwycięstwo - zupki zjedzone:



Miseczki oblizane:



Potem był deser - ogórek:



I nawet się dzieliłyśmy i wymieniałyśmy:



A za godzinę i tak byłyśmy głodne:



Pozdrawiam

wtorek, 17 lipca 2012

Przyciąganie niekontrolowane...

Nie wiem jak to możliwe i dlaczego tak się dzieje, ale jakiś już czas temu zauważyłam, iż przedmioty, rzeczy, urządzenia, rośliny, robaczki, których nie można dotykać i, które bywają w jakiś sposób niebezpieczne dla człowieka mają w sobie jakąś magiczną, niekontrolowaną moc i mimo zakazów i zasłaniania i przestawiania, przesuwania przyciągają...
Już wyjaśniam o co konkretnie chodzi.
Weźmy na przykład takie niezabezpieczone gniazdko, które dla nas jest po prostu gniazdkiem wkomponowanym w ścianę, kąt pokoju, czy płytki w łazience i kompletnie na nie nie zwracamy uwagi. czasem ukryte w najciemniejszym kącie niewidoczne dla normalnego człowieka.  Dziewczynki natomiast zauważą je zawsze, wszędzie, w każdym miejscu i od razu do niego 'biegną'. Oczywiście w biegu jeszcze wtykają w nie swój palec. Kiedy zaczynasz reagować, biec, aby Dziewczę od tego gniazdka odsunąć Dziecię wtyka palec jeszcze głębiej, jeszcze mocniej, żeby tylko się nawtykać na zapas zanim podejdziesz... Kiedy zakupisz w końcu zatyczki do kontaktów, zatkasz, zasiądziesz dumnie, spokojnie czekając, aż któryś potwór podejdzie i zacznie wtykać palec, czekając na Twoją reakcję, a ty w tym czasie będziesz mógł usatysfakcjonowany siedzieć sobie dalej jak gdyby nigdy nic, gniazdko okazuje się kompletnie już nie ciekawe... Szkodniki przechodzą koło niego, kompletnie go nie zauważając. Gdy tylko natomiast odetkasz, żeby coś w nie wpiąć i zapomnisz choć na minutę zatkać z powrotem, oba potwory są i gmerają... Czy nie zauważacie tutaj ewidentnej magii? Przyciągania? Jakiegoś głosu wołającego 'jestem tu, jestem, możesz mnie dotknąć', a gdy tylko zatkasz czar pryska?
Tak jest ze wszystkimi rzeczami, które nie powinny być przez szkodniki dotykane - kable (oczywiście podłączone, bo te bez prądu w sobie, leżące na podłodze obchodzone są z daleka), poukładane ubranka, gotowe do wsadzenia do szafek (bo te rzucone potworom do zabawy oczywiście nie zainteresują ich ani na minutę), wszystkie robaczki, pająki, roślinki, trawa, buty stojące na półkach, podłodze, gdziekolwiek. Zainteresują zawsze... Aaaaa zapomniałabym o najważniejszym - dekoder do tv i drukarka - czym by się tych dwóch urządzeń nie zasłoniło - odsuną, przesuną, popchną, wpadną za itp. Ale zawsze znajdą sposób, żeby się do nich dorwać ;)
Po powyższym opisie możecie się już domyślić na jakim etapie są teraz Dziewczynki - wszystko, co zabronione jest ciekawe. A najlepiej jeszcze, żeby to coś można było zjeść, polizać, wsadzić do buzi... Tooo jest dopiero zabawa!

Pozdrawiam

niedziela, 15 lipca 2012

Niania pilnie poszukiwana

Pewnie niektórzy z Was już w poprzednim blogu czytali o naszych poszukiwaniach, ale ponieważ jest to dla nas bardzo ważne piszę jeszcze raz.
O co chodzi?
Chodzi i o to, że niestety okres mojej opieki nad Dziewczynkami dobiega końca wraz z ukończeniem przez nie 1 roku życia i w związku z tym poszukujemy niani.
Ja do pracy wracam 1 sierpnia, ale na szczęście sierpień jeszcze jakoś poskładamy w gronie rodzinnym i tak opieka będzie potrzebna od 1 września.
Więc, jeżeli znacie kogoś odpowiedzialnego, doświadczonego, uczciwego, kto nie będzie się bał wziąć pod swoje skrzydła rocznych bliźniaczek dawajcie znać :)

Pozdrawiam

sobota, 14 lipca 2012

Wypadki

Dziewczątka jak do tej pory przeżyły spokojnie 11 miesięcy zarówno bez chorób, jak i poważniejszych uszczerbków na zdrowiu. Zdarzały się upadki z łóżka dopóki nie nauczyły się z niego schodzić rakiem; przewroty z pozycji raczkującej buzią prosto w ziemię, ale nic poważniejszego jak do tej pory się nie stało.
Kaja jakieś dwa tygodnie temu nie nadążyła raczkując nóżkami za rączkami lub odwrotnie (a zdarza im się to często, gdy są śpiące) i z buzi polała się pierwsza krew. Jako, że Dziewczę jeszcze wtedy ząbków nie posiadało wypadek nie wzbudził większej paniki. Dzisiaj jednak krew polała się po raz drugi, tym razem z buźki Iguni, której to się zapomniało, że nalezy schodzić tyłem i poleciała z łóżka prosto na buźkę Z uwagi na fakt, iż córcia ma już całkiem okazałe ząbki, strachu było co nie miara, ale na szczęście te pozostały bez naruszeń, a ucierpiało tylko dziąsło.
Tak więc, reasumując wynik wypadkowy 1:1 ;)

Pozdrawiam

piątek, 13 lipca 2012

;)



- Co masz?
- Mięsko
- A skąd?
- Przypełzło

Zapoznanie

Mimo, że wiele osób odwiedzających mojego bloga zna nas już bardzo dobrze, inni pewnie wejdą na niego przez załączonego linka to i tak postanowiłam na początek nas przedstawić. Nas, a raczej aktorki główne, czyli Bliźniaczki :)
Iga - starsza o minutę siostra. Nazywana również "Bliźnię numer jeden" - zapożyczone ze szpitala. Pielęgniarki i lekarze w ten sposób określają dzieci, kiedy jest ich więcej niż jedno. Iga, blondynka o ogromnych niebieskich oczach, grubsza, większa, wyższa, spokojniejsza niż jej młodsza siostra.



Kaja - Bliźnię numer dwa. Szatynka o mniejszych, ale równie ciekawych brązowo-zielonych oczkach. Młodsza, mniejsza, drobniejsza, chudsza, niższa i zdecydowanie bardziej żywa i szalona. Kaja jest wszędzie, a jak nie może gdzieś wejść, to swój wskazujący palec tam wetknie na pewno.



Kopiowanie

Miałam zamiar skopiować całą zawartość poprzedniego bloga jak Wam wcześniej pisałam, ale niestety okazuje się to nie takie proste jak mi się wydawało. Tekst przechodzi, ale zdjęcia niestety nie i nie chcą się tutaj pojawić w tych samych miejscach, w których były tam, więc jednoznacznie oświadczam iż posty do dnia dzisiejszego - 14.07.2012 pozostają na stronie http://www.blizniakinawesolo.blog.onet.pl a nowe od dzisiaj będę wstawiać już tylko tutaj. Jeśli macie więc ochotę poczytać jak to z nami było zapraszam tam, a co u nas się dzieje na bieżąco - tutaj :)

Pozdrawiam

Witam

Jestem mamą 11 miesięcznych totalnie pod każdym względem innych bliźniaczek Kai i Igi. Do tej pory używałam bloga http://www.blizniakinawesolo.blog.onet.pl i tam też można poczytać nasze wcześniejsze przygody. Bloga zaczęłam pisać, kiedy Dziewczynki miały 4 miesiące.
Powód???
Chyba pokazanie wszystkim dookoła, że bliźniaki to nie koniec świata i można z nimi żyć, wszędzie chodzić, robić zakupy. Mama bliźniąt też może wyjść do kosmetyczki, kawiarni, czy na 'piwo' ze znajomymi i świat z tego powodu się nie zawali, a dzieci z tatą poradzą sobie rewelacyjnie.
Postaram się się skopiować tutaj historię z poprzedniego bloga, żeby wszystko było w jednym miejscu, ale to w miarę możliwości i chwili wolnego czasu.
Jestem bardzo otwarta na wszystkie komentarze, konstruktywną krytykę, maile, zdjęcia innych bliźniąt i historie, które chcecie mi po prostu przekazać.

Pozdrawiam i zapraszam do czytania.